Na Wyspie św. Franciszka pracują wspólnie młodzi Niemcy i Polacy (11-24.07.11). To już drugi workcamp, który przygotował Dom Pojednania i Spotkań w Gdańsku we współpracy z partnerami: niemieckim WaBeQ z Bremy i Zespołem Szkół Budowlanych i Ogólnokształcących im. Inżynierów Polskich w Słupsku. Bierze w nim udział trzydziestu uczestników wraz z opiekunami.
Do workcampu na Wyspie św. Franciszka przygotowywano się już od dawna. Koordynatorzy Jakub Garsta i Agnieszka Błaszczak mówią z zaangażowaniem o swoich doświadczeniach w pracy z polsko-niemiecką młodzieżą. „Cieszy w tym projekcie szczególnie to, że młodzi ludzie, na których nie ciąży historia II wojny światowej, potrafią zaangażować się w odbudowę szczególnego historycznego miejsca. Jest nim przecież „Wyspa św. Franciszka” z istniejącą na niej tzw. Forsterówką. To bardzo dobrze! – mówi Jakub Garsta, koordynator DMK – Pomimo barier językowych, odmiennych nieraz zwyczajów czy innej wiary ci młodzi ludzie zgodnie pomagają wyremontować budynki na naszej Wyspie. Rozumieją doskonale, że to co robią razem, ich ciężka codzienna praca przynosi bardzo konkretne owoce.” ”A przy tym robią to z ochotą – uzupełnia Agnieszka Błaszczak -, bez przymusu. Nabierając doświadczenia w zawodach budowlanych, poznają siebie nawzajem. Swoją kulturę, trudną historię, zainteresowania czy pasje. Ci młodzi ludzie naprawdę ciężko pracują. W tej chwili (jest środa, cztery dni do końca) zrobiono wszystkie zaplanowane prace. To znaczy, że udało się zrealizować program. Teraz myślimy co jeszcze możemy zrobić, aby pomóc w dalszych pracach remontowych.” Na drugi już workcamp na Wyspie przyjechali przede wszystkim młodzi ludzie w wieku od 17 do 25 lat. Niemieckim partnerem projektu jest organizacja WaBeQ z Bremy. Polska młodzież uczęszcza do Zespołu Szkół Budowlanych i Ogólnokształcących im. Inżynierów Polskich w Słupsku. Uczestnicy mieli możliwość poznania się wcześniej przez Internet. Przesyłali nawzajem swoje zdjęcia i próbowali nawiązać pierwsze kontakty. Po przyjeździe do Domu św. Maksymiliana (DMK) w Gdańsku rozpoczęli od żywych rozmów, które pomogły im się zbliżyć do siebie. Tak minęły pierwsze dwa dni. Jednym z ciekawych tematów, jakie tam poruszono, pomocnym we wzajemnym poznawaniu się, była historia imienia. Imię, jego znaczenie i osobiste refleksje na temat własnej tożsamości stanowiły dobry początek dla lepszego poznania się młodych ludzi, pochodzących z różnych środowisk, mówiących różnymi językami. Następne dni minęły według ścisłego planu zajęć. I tak pobudka zwykle około 7.30, śniadanie, a o 9 wyjazd autokarem na Wyspę. Potem 6 godzin ciężkiej, fizycznej pracy i powrót do DMK o godzinie 16. Dalej wspólny posiłek i odpoczynek na patio albo wyjście do miasta.
W czasie prac na Wyspie udało się zdemontować stare kaloryfery (przychody ze sprzedaży na złomowisku powiększą fundusz remontowy!). Zerwano przegniłe podłogi i pękające na ścianach płyty regipsowe. Zbito także luźne tynki, usunięto gruz i posegregowano odpady. Zrobiono to, co można zrobić na dzień dzisiejszy, nie naruszając przy tym zasad bezpieczeństwa. Nie do wszystkich bowiem budynków jest swobodny dostęp ze względu na mocno naruszoną konstrukcję zadaszenia, czy też z powodu innych usterek. Trzeba pamiętać, że stan techniczny wszystkich obiektów jest bardzo zły. W każdym z nich potrzebne są ogromne inwestycje finansowe i przemyślane rozwiązania architektoniczne. Tu potrzebna jest naprawdę ogromna i długotrwała praca obliczona na lata. Cenne będzie także zaangażowanie licznego grona przyjaciół i organizacji chętnych realizować idee pojednania między narodami. Młodzież polsko-niemiecka przełamując stereotypy, a niekiedy nawet wzajemne niechęci przez parę dni wspólnie gotowała tradycyjne potrawy, jakie znane są w ich rodzinnych stronach. Były więc pierogi ruskie i z tartymi ziemniakami, bułeczki drożdżowe (przebój!), zapiekanki warzywne i z makaronem. Wszystko to okraszone humorem, który udzielał się każdemu, kto chciał dołączyć do wspólnego wycinania kółek w cieście czy lepienia pierożków. Rozgardiasz towarzyszący wspólnemu gotowaniu był przemiły, element spontaniczny i żywiołowy, rozbudzony wielkim apetytem wszystkich uczestników grupy. Po ciężkiej pracy chce się przecież jeść!
Dziewczyny miały też coś ekstra dla siebie. Zajęcia z projektowania ubrań i biżuterii, co pozwalało odetchnąć po dniu ciężkiej pracy. Opiekunowie grup pracują od lat z młodzieżą. Mają ogromne doświadczenie pedagogiczne. Polsko-niemiecki team tworzyli: Jolanta Łopaciuk, Andreas Schwarzer, Mike Scheidweiler, Ulrike Osten oraz z ramienia DMK Jakub Garsta i Agnieszka Błaszczak. Ci ostatni, jako organizatorzy pełnili też funkcję pośredników językowych, służyli wsparciem, życzliwą obecnością, nieustannie czuwając nad przebiegiem wszystkich prac. Pozostało jeszcze kilka dni do końca workcampu. W planach wyjście na wystawę „Drogi do wolności” i wspólne grillowanie na patio. Będzie też czas na refleksje i podsumowania. Każdy z uczestników otrzyma stosowny certyfikat. Workcamp to popularna dzisiaj organizacja pracy ludzi, którzy chcą pomagać. Często związana z wolontariatem, pracą bezinteresowną, wymagającą poświęcenia od jego uczestników. Przyszłość Wyspy św. Franciszka zależy także od takich grup, pracujących w różnych zawodach, zgodnie z konkretnym zapotrzebowaniem. Być może znajdą się jeszcze inni partnerzy, którzy zechcą pomóc, jak choćby organizacja Volksbund zajmująca się odbudową miejsc pamięci i ochroną dziedzictwa kulturowego. Współpraca jeszcze nie wiążąca, ale obiecująca wiele dobrego na przyszłość. Oby każdy następny rok pełen był ciekawych, owocnych pomysłów, dzięki którym można by „postawić na nogi” zaniedbane obszary na Wyspie Sobieszewskiej!
Magdalena Golon FZŚ